.

.

12 gru 2009

ten sen


zajęte istnienia.
półsenne rozmowy.
podziękowania, ale bez słów.


tak jak byłoby nam najprościej, tak jest najtrudniej, bo niemożliwie.






poranek przy kawiarnianym stoliku, z Eljotem przed oczami.
płatki beznadziejnie radosnego śniegu wpadające przez uchylone okno do mojej herbaty.
ostatni papieros z takim namaszczeniem.
za oknem radosna sobą i śniegiem para w płaszczach i bez parasoli.

coś przychodzi niepytane, nieoczekiwane.
zatapiam się w tym czymś.
za niedługo mnie całkiem wsiąknie.