nie opowiedziałam jeszcze nikomu o tym upadku, może dlatego, że huk jaki spowodował nie zwrócił niczyjej uwagi. byłam tak, z boku, patrzyłam na swoje łzy. chciałam przepraszam i wycofywać, zawsze tak jest, gdy płaczę.
wystarczyło mi te kilka, dobre kilka, dni.
dni suchych, dusznych i ciężkich.
czuję się jak wariatka na wybiegu.
bezradność to najgorszy rodzaj szaleństwa.
w myślach rozbijam szyby w oknach sąsiadów.
idź, uciekaj.
wróć, opanuj mnie.