.

.

11 sie 2010

LATERALUS




teraz chłonę.









trywialna historia, Kobieta, Mężczyzna. 
DESZCZ!
nie wychodź bez parasolki. 
to jest identycznie trwałe jak numer telefonu na pudełku zapałek. 

Niekochany nie zdradza.
Niekochany chodzi, dzwoniąc w kieszeni niepotrzebnym kluczem.
(...celuje w samo serce. 'przecież wiesz, że to najmniej czuły we mnie punkt'.)

-jaka jest Pani narodowość?
-jestem pijakiem. to ja zabiłam Laurę Palmer.








/jestem ciszą, pachnę deszczem./























z INNYM zapachem pomiędzy Twoimi oczami. 
wychodzę z domu i atakują wszystkie ręce nogi oczy uśmiechy kłamstwa intrygi krzyki.
nie chciałabym tego tak jak Ty to rozumiesz. tak jak Ty unikasz (może dobrze).
zapach świeżego prania, wilgoć, bielizna, pościel, perfumy, rzęsy, brwi, rzęsy.


pytania się plączą. odpowiedz się wdeptują w podeszwy. 






a w międzysłowach i między spojrzeniami ukrywa się smutna rzeczywistość i to co ukrywasz w codziennym uśmiechu. białe, ostre zęby. pinezki. 
dużo dużo
zasłania mi przesłania gryzie MA.






zostawia porzuca znika
zostaje zlizywanie ran, a raczej zalewanie ich perfumami.
zabij mnie chociaż. 
wszystko byłoby prostsze.








Over thinking, over analyzing,
separates the body from the mind.
Withering my intuition, missing opportunities and I must
feed my will to feel my moment drawing way outside the lines.