.

.

12 lut 2010

joy division-she's lost control

zadziwiasz mnie.
tak jak wtedy, gdy zaciągasz się i chowasz twarz za poduszką, po chwili się z niej dymi.
chciałabym żyć. uśmiech już mi tego nie gwarantuje. 
szantażuję samą siebie, grożąc, że więcej Cię nie zobaczę.
gdyby mi się udało dotrzymać tej 'obietnicy', pewnie bym się uratowała.
zostanę w stanie niespokojnym i nie zrobię sobie tej przyjemności.
po co mi tylko takie glupie wspomnienia? niech będzie głupia rzeczywistość.
wspomnienia już mam w tych dźwiękach.
niech i tak będzie.
zamykam stęsknione oczy i niech im się przyśni znowu.
niech im się przyśni.

sny.

I.
stoję na cienkiej, wysokiej barierce. po jednej stronie On, pali papierosa, dym kłuje mnie w oczy, wyciaga do mnie ręce, Jego oczy świecą się złowieszczo. po drugiej stronie Ty, roześmiany.
na którą stronę skoczyć?
zamykam oczy.
poczekam aż powieje wiatr.
poczekam aż powieje tak, że spadnę w Twoja stronę.
nie ufam wam obojgu, ale Jemu mniej niż Tobie.


II.
chyba spadłam w Twoją stronę skoro śnię następnie Nas w pościeli.
po przebudzeniu mam do siebie pretensje, że mi się przyśniłeś.

nieznosna lekkosc bytu

'Myślę o Tomaszu już od wielu lat. Ale dopiero w świetle tych rozważań zobaczyłem go jasno. Widzę go stojącego w oknie i patrzącego przez podwórko na ścianę przeciwległej kamienicy. Nie wie, co robić.
Po raz pierwszy spotkał Teresę przed trzema tygodniami w jednym z małych czeskich miast. Spędzili razem zaledwie godzinę. Odprowadziła go na dworzec i czekała aż do momentu, gdy wsiadł do pociągu. W dziesięć dni później przyjechała do niego. Kochali się jeszcze tego samego dnia.'
M.Kundera