.

.

30 lip 2010

AFRAID TO SHOOT STRANGERS




























          TRYWIALNA HISTORIA. 
                                              KOBIETA...
                                 MĘŻCZYZNA...
               DESZCZ!

29 lip 2010

WHEN I GROW UP


złapana.
czuję się przyłapana. na uśmiechu, zaspanym jeszcze trochę, przy pierwszym papierosie.
wiedziałam, że aż tak będę się nudzić, ale nie wiedziałam, że to będzie aż tak męczące.
znalazłam pierścionek, który zawsze będzie spadał mi z palca.
słucham Ironów, gdy piję herbatę.
chciałabym nie musieć iść spać, ale gdy mnie budzą chciałabym nie musieć wstawać.
lato potrafi mnie sobą znieczulić.
ale pachnie gorzej niż Twoje ramiona.
dobrze wiem już, że 'my' się nie dzieli przez jeden.
chciałabym nie musieć tego wiedzieć, NIE!, chciałabym umieć spowodować, żeby tak nie było.
jestem stworzona do bycia zabawką, więc baw się mną.


muszę zapalić.
w międzyczasie - dobre piwo nie jest złe. w samotności.
przecież trzeba się nią nasycać, żeby lepiej móc później wyrzygać.






28 lip 2010

Beirut

no i teraz to już nic nie rozumiem. 
w zimie nie potrafiłam nawet się ogrzać, lato mrozi mnie na każdym kroku.




27 lip 2010

herbata na zło.
na ile chciałabym się zgodzić, złagodzić.
1 w nocy, spaceruję wzdłuż Długiej, a potem dalej, w dół za kleparzem.
zaczepiają mnie pijani, młodzi mężczyźni.
z Nieprzysiadalnością i Current 93 w uszach nawet nie umiem się do nich uśmiechnąć. 
mimo to uśmiecham się do siebie, bo nie potrafię być dobrą aktorką już pod koniec tej drogi.


wyciągam się w pościeli, korzystając z domowej ciszy i pustki zapalam papierosa.
brakuje mi tego miejsca, w którym moglibyśmy się spotkać, dlatego krążę między dworcem, barbakanem a plantami.
bojąc się pójść dalej.


spotykam jedynie swoje myśli.
jest dziecko, przyklejone do ściany.
UTWÓR, który obija mi się o czaszkę, gdy zasypiam.

26 lip 2010

zasmucam się, i to w deszczu.
słuchanie męskich rozmów, w zadymionym Starym Porcie, z wciąż tą samą, Nieprzysiadalną, melodią w uszach.
po raz pierwszy chyba od lat NIE POZWALAM innym na takie a nie inne zachowanie wobec mojej osoby.
to chyba (na pewno!) dobrze.
i nie chowam się w skorupę, tylko uzewnętrzniam swoje wady, że się wzmocnić i zamienić je w zalety.








[budzą mnie te Jego senne, nocne manewry, wzruszają.
i to jak po przebudzeniu, z niedowierzaniem się odsuwa.]



24 lip 2010

Daníel Bjarnason



zasypiam. tak jakbym wcześniej nie potrafiła.
budzę się cała obolała, i w połowie to moje ciało a w połowie sny, w których wszystko przygniata mi klatkę piersiową, zwłaszcza Twoje słowa.
te naciski.
i muzyka, najpiękniejsza, zamiast kołysać do snu, jedynie usypia czujność.
przyjaciel, który jest.
na razie.
Mężczyzna, na którego patrzę.

wszystko po to, żeby jutro nie bolało, gdy znowu się obudzę. 
pełna czujność, pełna siła.
zaciągam się i zapominam, czarne kruki, to jedyne, co jest w stanie pochłonąć całą moją uwagę.


S T A R A M   S I Ę .

21 lip 2010








łapanie równowagi w momencie, w którym wszystko się wokół pierdoli chyba nie jest do końca klawe, ale co ja poradzę. nikt nie powiedział, że będąc normalniejszą ni mogę być jeszcze bardziej popierdoloną. tylko ciekawi mnie, w którym momencie to zjebałam i czy do końca to moja wina. tak czy inaczej, bogatsza o doświadczenia, uśmiechy, łzy, promile, i możliwość odczuwania tego samego zapachu - chodzę z uśmiechem.
radykalnie zmieniam wewnętrzną rzeczywistość, po to by pod koniec dnia usiąść i zapalić papierosa.
mimo wszystko to jednak trudniejsze niż myślałam.