.

.

1 sie 2013

jestem spalona gdziekolwiek się pojawię
objawiać się mogę teraz tylko w snach na jawie
otwórz oczy szeroko, pełne pustki wrota,
podaj mi możliwość, w którą się zamotam.




































to był dziwny sen
wycieczka, ja Ty pod ramię po skałach kilka kilometrów w górę
jakiś gruby pan z brodą (ni to hagrid ni bernard żeromski) 
z karabinem pod pachą i w koszuli w kratę
na skale zamek czarne niebo białe błyskawice 
puste chłodne komnaty i tylko się śmiejemy
zgodnie z logiką znaną z życia autentycznego trzymasz 
w ręce niekończącą się butelkę piwa
potem jakaś kobieta krzyczy rodząc syna
syn jest rudy po ojcu więc nazwała go Franek
i tylko się śmiejemy biegając w tym zamku bez końca
szukając śladów w rozbłyskującym się co chwila niebie