.

.

18 paź 2011

"The very first time we met I was so tongue tied. I'd no idea what might I say. No words emerged on any breath of mine. It was you who took my breath away. I've always arrived at your door and I've been here some thousand times by now. And it's always the same but there's this changing light.The sun pours in when the morning comes and the floor's all gold. And in the middle of the night I might be twice as dark but the sun pours in when the morning comes and the floor's all gold. Take my coat - remove my shell and may all my bones be disolved as well. For behind all bones there's a tongue of flame.
I  y i e l d  t o  y o u r  a l l u r e  a l i v e  a g a i n." 





popatruję na monitor 
WYSŁAĆ? TAK / NIE 
USUNĄĆ NA ZAWSZE? TAK / NIE
zagryzłam sobie wzrok na zawsze, na wieczność. 
jestem chorobliwie zazdrosna o to odbicie, o taki wymiar, takie postrzeganie.
pięć lat temu stałabym z boku wbijając sobie pinezkowe kły w nadgarstek. dopóki oczy by mi nie zaszły mgłą i nie musiałabym odejść, żeby się zwyczajnie, jak dziecko, nie rozryczeć.
teraz podchodzę, rozrywam, ustawiam, deprawuję.. a przy tym uśmiecham od ucha do ucha - pinezki na wierzchu, tym razem nie grożą mi.


czy jest możliwe dać sobie radę z takimi dniami? w takim życiu?
jeśli dzisiaj złamię włosa, jutro odpadnie mi paznokieć, a potem będą lecieć zęby.
podstawowym punktem jest motywacja, ale ciężko o motywację przy braku oparcia. 
na biurku leży prozac. to może ja też się wybiorę do lekarza po jakieś sztuczne uśmiechacze i motywatory? 
z naturalnych z pomocą przychodzi do mnie jedynie mj, przezabawny artefakt, doprawdy. (nadmiar rozmów o HIII..)


pakuję w siebie nadmiar. otulam się ciepło chmurą ciężkich perfum i udaję, że mi się chce. udaję cokolwiek, przede wszystkim przed sobą, bo przecież jestem swoim własnym motorem napędowym, jedynym, który może mnie powstrzymać od mnie samej. 


jestem jeden uchwyt-zachwyt i jakoś wyjdziemy na prostą falowaną.