I y i e l d t o y o u r a l l u r e a l i v e a g a i n."
popatruję na monitor
WYSŁAĆ? TAK / NIE
USUNĄĆ NA ZAWSZE? TAK / NIE
zagryzłam sobie wzrok na zawsze, na wieczność.
jestem chorobliwie zazdrosna o to odbicie, o taki wymiar, takie postrzeganie.
pięć lat temu stałabym z boku wbijając sobie pinezkowe kły w nadgarstek. dopóki oczy by mi nie zaszły mgłą i nie musiałabym odejść, żeby się zwyczajnie, jak dziecko, nie rozryczeć.
teraz podchodzę, rozrywam, ustawiam, deprawuję.. a przy tym uśmiecham od ucha do ucha - pinezki na wierzchu, tym razem nie grożą mi.
czy jest możliwe dać sobie radę z takimi dniami? w takim życiu?
jeśli dzisiaj złamię włosa, jutro odpadnie mi paznokieć, a potem będą lecieć zęby.
podstawowym punktem jest motywacja, ale ciężko o motywację przy braku oparcia.
na biurku leży prozac. to może ja też się wybiorę do lekarza po jakieś sztuczne uśmiechacze i motywatory?
z naturalnych z pomocą przychodzi do mnie jedynie mj, przezabawny artefakt, doprawdy. (nadmiar rozmów o HIII..)
pakuję w siebie nadmiar. otulam się ciepło chmurą ciężkich perfum i udaję, że mi się chce. udaję cokolwiek, przede wszystkim przed sobą, bo przecież jestem swoim własnym motorem napędowym, jedynym, który może mnie powstrzymać od mnie samej.
jestem jeden uchwyt-zachwyt i jakoś wyjdziemy na prostą falowaną.