.

.

20 maj 2010

Moonlight Drive

nie chciałabym odczuwać nadmiernych potrzeb.
tak jak mężczyźni piszący wiersze. 
nie krzyczę, wiatr rozproszy stan myśli.
wpatrzone oczy , wzrok płynący po pustyni, samochód w piasku.
ciemnie ciemne okulary okulary szkło
ludzie krzyczą na ulicach
nie patrzeć w lustro szkło
za oknem szkło tłuką się butelki szkło
boję się niepokoju
boję się tłumu
boję się płynąć, kiedy od pisków nie mogę oddychać.
duszność dopada tylko słabość, więc czuję słabo.
zgłaszam się po ratunek, z uśmiechem na ustach.
i nie ma spokoju, nie przychodzi.
nie mogę sobie teraz pozwolić na roztrój.
dlaczego wciąż potrzebuję ognia?
parzenie się stało się niemal przyjemne.