.

.

6 gru 2009

Puccini-Bohema

ah, i jeszcze jedno.
zagryza mnie niecierpliwość, a ja zagryzam ją, i tak zagryzamy się nawzajem i zagryzać będziemy dopóki.. no właśnie, dopóki co?
przyjdź i ugryź mnie Ty.


wczoraj stałam na tym moście jak nienormalna, jak infantylna infantka, w myślach słonecznik muskał Twój nadgarstek.







zapomniałam już jak to jest połykać Słońce.







Lakmé

każdy mężczyzna był gotowym produktem. ten może być poniekąd moim tworem.
-jakie to uczucie całować kogoś, kto nigdy nie całował?
dotykam tych mokrych, wilgotnych warg, w palce wbijają mi się ostre zęby. Jego lodowate dłonie szukające ciepła na mojej skórze, osłaniające piersi, przemierzające brzuch. ciepło Jego oddechu na moim obojczyku, coraz szybszego oddechu, coraz płytszego. jaka rozkosz budzić się w takim towarzystwie. jaki ból zdawać sobie chwilę potem sprawę z sennej ułudy.




pastela Mistrza.




zakochałes się w Kobiecie. puchu marnym.
przeszyłeś Jej usta zębami smaku lodu. pieściłeś Jej ciało wzrokiem chłodnym jak strumień deszczu. omiotłeś Jej uszy głosem wypowiadającym słowo: kocham. a potem schowałeś w swych dłoniach.
możesz zetrzeć z siebie ślad Jej czerwonej szminki i strzepnąć tkwiący w Tobie Jej wzrok.
jestem Kobietą. puchem marnym.
możesz zrobić ze mną wszystko.