.

.

4 cze 2012

 
 
jest 3:24 w nocy, herbata w termosie i deszcz za oknem. chociaż jest mi zimno siedzę na parapecie i palę papierosy jeden za drugim, jak jakaś pieprzona mantra, czy powinność. moje myśli śmierdzą nikotyną. moje palce śmierdzą tytoniem. moje kolana najpewniej pachną deszczem.(przypomniał mi się mój list do eLJota sprzed kilku lat o Mężczyźnie tak pięknie całującym po kolanach, że żaden inny w usta tak nie całował. piękne i smutne czasy. prawie jak teraz.) teraz chcę  przestać odczuwać cokolwiek. gdyby to była tylko zwykła ludzka potrzeba drugiej osoby, wygenerowana przez hormony, wpływająca na przepływające feromony. nie  wiem, dlaczego nie może być inaczej.  
(na "liście" od "Ciebie" odbiło mi się herbaciane kółko.)
po nocy w Krakowie, deszczowej nocy, chodzą smutki z Autoclav1.1 na słuchawkach, z poobijanymi duszami.
nigdy nie biorę, nigdy nie władam, prawie zawsze się oddaję. dzisiaj jestem Jego, jutro
będę kogoś innego, bezwolna i otumaniona. rozumiem swój błąd, ale tak dobrze jest znów go popełniać.
puste nadzieje. puste słowa. bez zmian. bez zmian. bez motywacji.

p.s. czytam Lolitę, mimo, ze wielokrotnie widziałam film, a może właśnie dlatego. nienawidzę pieprzonej nimfetki.


---
nie mówię nic i tak jak Ty
rozciągam usta w srebrny śmiech
złamana w pół nakrywam stół
i pytam jak Ci minął dzień

gdy będziesz spał
cichutko wymknę się
przepłynę wzdłuż
ocean moich łez
i wrocę zanim słońce wstanie

wychodzisz i zostawiasz mi
przez próg rzucony tani gest
nie mówię nic i tak jak Ty
rozciagam usta w srebrny smiech

wieczorem dasz mi garść
dusznego bzu
bym mogła w nim utopić
cierpki ból
a wtedy Ty poczujesz się
niewinny

dotykasz mnie i sprawiasz, że
już prawie wierzę w Twoje słowa
lecz gasisz ogień szybko zbyt
czy wiesz jak marznę w Twych ramionach?

zasypiasz, ja cicho wymykam się
przepływam wzdłuż ocean moich łez
w pamięci wskrzeszam tamten maj i bez
i wrócę zanim słońce wstanie.