.

.

26 kwi 2012



1. tak sobie myślę, że pewnego dnia wejdę na mojego lasta i pomyślę "że co? skąd tu tyle hip hopu!?" ale póki ta chwila nie nastąpi, nie spaceruję po ulicach, a bujam się po osiedlach.
2. 90% rzeczy działających mi ostatnimi czasy mocno na nerwy, w ostatnim tygodniu jedynie delikatnie mnie irytowało. przymusowy spacer w środku nocy w ulewie dzielnie z uśmiechem na ustach, powiększone węzły chłonne, kichanie i roztrzęsone dłonie dnia następnego - z uśmiechem na ustach, utracone dane z półrocznego dusku - z uśmiechem, ohydny windows xp - również.
nie wiem czy to malejący księżyc, wiosna czy jakieś jeszcze inne cuda, ale (choć pewnie pisząc to już wykrakałam) mam nadzieję, że szybko się to nie zmieni.
3. tak długo nie mogłam się zdecydować na lekturę (a pdfowa "Achaja" podziałała na nerwy moim oczom już po trzech stronach), że w końcu wybór padł na "Igrzyska smierci". tak, wiem, ale siostra to przytargała do domu pożyczone od koleżanki, po dwudziestu stronach rzuciła i po raz trzeci probuje przebrnać, przez "My, dzieci z dworca Zoo" (nie mam pojęcia kto ją spłodził, ale chyba nie moi połykający książki niczym pierogi ruskie rodzice?). wzięłam i w wannie przeczytałam 60 stron, niby lekko, niby przyjemnie, ale to nie "Zmierzch", oczekuję naprawdę dobrej rozrywki przy czytaniu.
4. nowe Elsiane - niby tak siedzenia nie urywa jak pierwsza płyta, ale jednak, po wielokrotnym przesłuchaniu (podobnie jak poprzednio zresztą) wkręca się coraz bardziej i bardziej, a potem trudno przełączyć:

no i tym razem okładka sto razy lepsza - kto kojarzy poprzednią (kto nie ten może zobaczyć tu, nie publikuję nawet tego różowego czegoś) zrozumie słowa R., który rzekł "nie brałbym. czułbym się jakbym ruchał gościa z reklamy Boomera" (y)
5. z innej szuflady - gdyby Gooral nie wsadzał w większość kawałków na tej płycie midi a la mario Bros mieszanych z dupstepowym wubble bassem i motywami góralskimi to byłoby niezłe cacko. to jest naprawdę prześwietny numer:


i kończąc tym jakże melancholijnym akcentem pozwolę sobie wrócić do mojego najbardziej ulubionego filmu ever i śpiewania w deszczu, i ultra przemocy, brataszkowie moi:


więcej mi się nie chce, dziękuję za uwagę, dobranoc.