.

.

19 lut 2010

nancy girl

wszystko uj****e tytoniem. klawiatura laptopa, biurko, książka, zeszyt, świeżo wydrukowane zdjęcie..
złość i adrenalina, która nie ma absolutnie żadnego związku z endorfinami..


WY-STAR-CZA-JĄ-CO źle, żeby jeszcze w dodatku siedzieć w tej psychodelicznie-niewyspanej samotni.


jutro zdjęcia. zobaczymy, zobaczymy.
brakuje mi dźwięku spustu migawki.


-
nie powiem Ci nic, bo jeszcze ktoś przeczyta, a potem pójdą plotki..
dobrej nocy. dobrej nocy, Człowieku.

nieznośna lekkość bytu.



przewróciłam się stojąc.
wytworzyłam wokół siebie strefę, kończy się tam, dokąd sięga dym.
tak to sobie wyobrażam w snach, kiedy jesteśmy kochankami.
wtedy nic, żadna emocja nie musi dalej, poza to pole wyskakiwać, wystawać, kiedy mam Cię tu tak blisko. a w rzeczywistości próbuję Cię zbliżyć tu w każdej chwili, próbuję zatrzymać, próbuję, usiłuję, wypuszczam..
przewracam się w sobie i przysięgnij, że tego nie zauważasz.


''Śniły jej się na przemian trzy serie snów: pierwsza, w której szalały kotki, opowiadała o jej cierpieniach za życia. Druga pokazywała w nieskończonych wariantach obraz jej egzekucji. Trzecia mówiła o jej życiu po śmierci, kiedy poniżenie staje się stanem nieskończonym.
W tych snach nie było niczego do odszyfrowywania. Oskarżenie kierowane pod adresem Tomasza było tak jasne, że mógł tylko milczeć i ze spuszczoną głową gładzić rękę Teresy.
Oprócz tego, że były wymowne, jej sny były również piękne. Okoliczności tej nie dostrzegł Freud w swojej teorii snów. Sen jest nie tylko komunikatem (ewentualnie zaszyfrowanym komunikatem), ale również aktywnością estetyczną, grą wyobraźni, która jest wartością sama w sobie. Sen jest dowodem na to, że fantazja, marzenie o czymś, co się nie wydarzyło, należy do najgłębszych potrzeb człowieka. I tu jest korzeń zdradliwego niebezpieczeństwa snów. Gdyby sen nie był piękny, można by o nim szybko zapomnieć. A tymczasem Teresa wciąż powracała w myślach do swych snów, powtarzała je sobie w duchu, przemieniała w legendy. Tomasz żył pod hipnotycznym czarem męczącego piękna snów Teresy.
— Tereso, Teresko, dokąd mi odchodzisz? Przecież ty codziennie śnisz o śmierci, jak gdybyś naprawdę chciała odejść... – mówił jej, kiedy siedzieli koło siebie w kawiarni.
Był dzień, rozum i wola znów miały władzę. Kropelka czerwonego wina powoli ściekała po ściance kieliszka, a Teresa mówiła:
— Tomasz, to nie moja wina. Przecież ja wszystko rozumiem. Ja wiem, że mnie kochasz. Wiem, że te niewierności to nie jest żadna tragedia...
Patrzyła na niego z miłością, ale bała się nocy, która przyjdzie, bała się swoich snów. Jej życie rozpołowiło się. Walczyły o nią dzień z nocą.''
Milan Kundera ''Nieznośna lekkość bytu''.