.

.

12 kwi 2010

wherever you may roam.

co najmniej cztery różne głosy. różne w barwie, różne w natężeniu dźwięków.
garstka tabletek na języku i szklanka wody z kranu.
różne, ale wszystkie dziwnie znajome dźwięki. 
faktura papieru różnych książek.
kiedy zasypiam kładzie się u moich nóg i szepcze prosto do brzucha te kilka znanych melodii, które łagodzą ból.
budzę się nagle i gwałtownie, w środku dnia.
wychodzę na spacer, towarzyszy mi pół papierosa.
dym wypływający z moich ust miesza się z duszną atmosferą.

znów ciało w słońcu, a mimo to nie czuje się lepiej.
wszystkie potrzebne kłamstwa są w powietrzu. złapałam je i wypiłam. 
na wystawioną przez Ciebie receptę.