.

.

13 paź 2010

jestem więcej niż zakochana, bo kochać wciąż na przekór potrafię.
co najciekawsze na przekór i sobie i całemu pozostałemu światu. na przekór pieprzonym porannych kraczącym wronom i krukom. czarne ptaki towarzyszą mi zawsze kiedy mnie boli serce.
chciałabym, żeby było inaczej.
chciałabym zmienić krajobraz, towarzyszących mi w autobusach tramwajach na ulicach ludzi, chciałabym dosiąść się do Niego na ławkę, ale siedzę na niej sama. chciałabym chodzić na spacery, ale spotykam na nich śliniących się facetów, nieraz nawet patrzących na bawiące się dzieci. wypijam więcej herbaty niż to normalne. chociaż nie wiem, ja już nie wiem co jest normalne. tak bardzo jestem nienormalna.
i tak bardzo się boję poranków. budzę się sama w pustym, chłodnym łóżku i senny uśmiech spełza mi z twarzy z prędkością światła. nie odsuwam zasłon, nie zapalam świateł. jest tylko ekran komputera i słowa, obrazy, dźwięki. 
wyczulona jestem właśnie teraz na to wszystko wyjątkowo.
i kiedy w końcu siedzę na tej ławce (godzina ósma z minutami), i siedzę na niej sama, to nie przemawiam do Nieba, bo dawno temu ubzdurałam sobie, że w Boga nie wierzę.
może się myliłam, może teraz byłby mi potrzebny.

the chaffeur