.

.

22 gru 2009

otępienie.

rano:

sok grejfrutowy z rana i palenie papierosa w zimowym słońcu (pod płaszczem tylko spodnie i stanik), przesłuchana cała dyskografia velvet acid christ w celu uzyskania pierszwego tysiąca na laście, nadal nic nie dające próby skupienia się nad notatkami z biologii (ja naprawdę chciałabym zdać tę maturę), mama czytająca przepisy ciasteczek na święta, siostra biegająca z psem na śniegu i moje sny, w których smieję sie do Ciebie na głos. :)
to jakaś straszna pomyłka związana z zimowo świąteczną zmianą cisnienia czy ja próbuję być szcześliwa? jeśli to drugie to w jaki sposób ja mogę znowu być szczęśliwa? opowiedz mi o tym najlepiej jak potrafisz.

już dawno nie byłam tak ufna.

nauka chodzenia od początku. jak po ostrej fazie. nagły szok i chęć latania za oknem. pamiętam błękit ego żył na przeramieniach, pamiętam wszystko. pamiętam pierwsze letnie dni z jakimis chłopcami, pamiętam święta bez śniegu, pamiętam swoją własną naiwność, ale pamiętam też swoją nieufność. teraz czekam na zapach wiosny.
zastąp mi wszystko czego nie miałam. wszystko to, co straciłam. przynajmniej tyle ile jestem warta. buzujesz we mnie jak szampan. tak samo zresztą smaczny.


 
 
wieczorem: 
ja juz nic nie powiem o mężczyznach. nie dzisiaj.
 
kawałek mojego osobistego łóżka.