Rafał Wojaczek:
Ileż to jeszcze stronic nie zmazanych krwią głodną!
Lecz tenm co stał się mnie jedząc,
Wiersz rankiem napisany, nakarmiony nocą,
Czyż może nie być kobietą?
---
drętwienie ciała lub/i umysłu.
data, z która nic się nie zmieni.
po prostu będę dorosła.
świat nie upada na kolana, nie muszę go podnosić i czyścić mu spodni z błota na którym stoję.
wszystko jest inną bajką, snem potwora, koszmarem małej szmacianej laleczki.
wydłubuje szpilką drzazgi z drewnianego, starego krzesła, ile w tym zabawy.
i po co?
po to, żeby nie mieć skruchy i nie czuć zmieszania patrząc Ci w oczy?
najwyraźniej.
nikt tak powoli nie znikał z mojego życia jak Ty.
to Ciebie chciałabym wreszcie wydłubać szpilką.
uczepiony moich słabych myśli, królujesz na tak marnym piedestale.
żal mi Ciebie, tak jak żal mi samej siebie, a nawet trochę bardziej.
bo wiesz,
ja mam Jego,
a Ty..
Ty jesteś sam.
i oprócz przyzwyczajenia nic już dla mnie nie znaczysz.
Ileż to jeszcze stronic nie zmazanych krwią głodną!
Lecz tenm co stał się mnie jedząc,
Wiersz rankiem napisany, nakarmiony nocą,
Czyż może nie być kobietą?
---
drętwienie ciała lub/i umysłu.
data, z która nic się nie zmieni.
po prostu będę dorosła.
świat nie upada na kolana, nie muszę go podnosić i czyścić mu spodni z błota na którym stoję.
wszystko jest inną bajką, snem potwora, koszmarem małej szmacianej laleczki.
wydłubuje szpilką drzazgi z drewnianego, starego krzesła, ile w tym zabawy.
i po co?
po to, żeby nie mieć skruchy i nie czuć zmieszania patrząc Ci w oczy?
najwyraźniej.
nikt tak powoli nie znikał z mojego życia jak Ty.
to Ciebie chciałabym wreszcie wydłubać szpilką.
uczepiony moich słabych myśli, królujesz na tak marnym piedestale.
żal mi Ciebie, tak jak żal mi samej siebie, a nawet trochę bardziej.
bo wiesz,
ja mam Jego,
a Ty..
Ty jesteś sam.
i oprócz przyzwyczajenia nic już dla mnie nie znaczysz.
-
jedno słowo-nienasycenie.
pierwszy raz i drugi, potem kolejne, piąty, szósty.
demony ciała i umysłu, sieć doznań, scaleń, wizji; otwarcie oczu i poznanie, zamykanie i znów wizje.
nienasycenie. demony, które się nie kończą.
a potem chłodna z muzyka pobudka. odrobinę dumy, dwa razy więcej senności i budzenie umysłu i resztek ciala papierosami.
dcd 'anywhere out of the world'
potem tylko nikotyna. przeszkadzanie samej sobie i nie przeszkadzanie nikomu, kto otwiera oczy na taka sama szerokość jak ja moje wlasne.
poza tym brak wiary w samego siebie; czystość czy też nie; stukanie paznokciami po cudzych myślach.
'Z udana wesołością szedłem po wilgotnym asfalcie, łzawe, spowite mgłą światła latarń patrzyły przez chłodną, wilgotną szarugę i wysysały z mokrej ziemi leniwe odbicia światełek.'
H.H.
endorfiny i feromony to takie cudowne połączeniem, przy czym zwykle pierwsze jest wynikiem drugiego.
fajne masz życie
OdpowiedzUsuń