.

.

25 kwi 2010

;

dziwnej muzyki słucha moja dusza.
nie chciałabym chyba żadnej później kojarzyć z tym czasem.
dziwnie. skradam się po skrzynkach, łaknę słowa, sycę nimi brzuch i okolice.
nic z tego nie wychodzi. klei się jak łyżeczka miodu do blatu.
dziesięciocentymetrowe obcasy i wzrok psujące słońce.
[jestem automatem, nie śpiącym w dodatku 45tą godzinę i słuchającym zbreakcorowanego jazzowego klarnetu; szukam wciąż, a za oknem za dużo dla mnie światła, nawet teraz tuż po szóstej.]
noc patowa i sweeney todd. kawa, papierosa, wisniowa herbata, dużo, dużo niewyspania. 


odezwał się we mnie dotąd milczący głos. zaskoczył mnie, nie do końca rozumiem jego mowę.
i nie wiem co z nim zrobić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz