szklanka wódki.
śnił mi się płacz i krzyk dziecięcy, może to przez te godziny spędzone wczoraj na placu zabaw.
pędzę. myślę, że popycham wiatr.
choruję od upału, mdleję na ulicy, słabnę.
a dzisiaj tylko ruski szampan z mrożonym musem truskawkowym.
i Bjork i Nosowska ze mną na parapecie, z książką, jej zapachem.
czuję się jakbym na nowo powoli zakochiwała się w życiu. ale to proces tak powolny i żmudny, i nudny, że chyba wolę poczekać, aż mi przejdzie.
wpół do dziewiątej, jeszcze jasne niebo.
oj, będziemy pić. całe wakacje.
możemy pić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz