.

.

12 wrz 2010







mindmachine



mówiono, a ja nie słuchałam.
dźwięk szelestu liści pod butami przejmował mnie zbyt mocno i nieco drażliwie.
a przyszedł, niewątpliwie całkiem bez znaczenia, dwunasty dzień miesiąca.
i przychodzą mi jakieś durne i oklepanie metafory do głowy.


kot grzeje mi kolana, a herbata pieści podniebienie.
są przecież takie chwile spokojne, kiedy nie muszę gnać, nie muszę zaspokajać, bo dotknęła mnie delikatność i sprawiedliwość. dotknęła mnie głęboko i prawdziwie.
na tyle, że chyba mogę postarać się to wszystko zmienić.
pętla zaciska się wokół mojej szyi coraz mocniej. coraz szybciej
straciłam ślad znalazłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz