.

.

30 paź 2010

egzystencję moją ważyli w hektolitrach. hektokilogramach. hektobrzydocie.
szukałam się w słowach poetów ("Zrób coś, abym rozebrać się mogła jeszcze bardziej (...)"), w słowach kawiarnianych psów dopijających przy barze kolejną szklaneczkę, w oczach mężczyzn prawdziwych i sztucznych, udawanych, bardziej bowiem byli oni maszynami. szukałam się w gestach prądów mi bliskich, prądy odpłynęły, prądy nie wrócą do mnie na zimę. 
wciaz jest mnie kurewsko za duzo, chce moc przestac, chce wymazac, zetrzec, wydrapac, zakopac.


j a   j e s t e m   p r z e m o c . 
s e r c e   j e s t   p l a m k ą   n a   m ó z g u . 


jest Mężczyzna. bardziej jednak jest on chłopcem. a najbardziej to on jest nietykalny. przez co i ja jestem nietykalna. wciąż narwana, rozdrapana, rozdrażniona.


r o b i s z   m i   n i e p o r z ą d e k .












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz