.

.

9 paź 2010

nie lubię
godziny siódmej rano
budzących mnie robotników 
zimna w stopach


związuję włosy w warkocz nie wiedzieć czemu, rozwiązuję tę kombinację w autobusie
autobus cofa się przez miasto gdzieś, gdzie najprawdopodobniej nie powinno mnie być, może jeszcze powinnam uciec.
odsuwam od tego upierdliwe myśli, staram się je jednak również odsunąć od Ciebie, ale to już jest gorzej niż kłótliwa dla nas kwestia.
jest tak jakbym chciała zaufać mimo podstaw ku temu.
nawet nie chciała, a potrzebowała.
czuję niepokój mimo tego pozornego spokoju i nicości.
zasypiam we własnym domu własnym łóżku własnym niepokoju własnej samotności
własnej głupocie własnej niewiedzy własnych pragnieniach własnym odchyleniu



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz