nie mam już internetowych znajomych, przyjaciół, romansów, całkiem przez przypadkiem i całkiem przekornie moje życie toczy się gdzieś indziej, na zewnątrz.
dziwne rzeczy się dzieją. biegam po śniegu, zmęczona jak nigdy, sypiam dłużej niż kiedykolwiek, znikam jak kamfora. o wypłacie myślę znowu w kategoriach alkoholizacji f2f, może nigdy się nie spotkamy, może nigdy nadejdzie w te święta.
praca mnie zjadła.
---
polecam Żulczyka (czytam w kółko w przerwie pomiędzy wszystkimi marketingowo ekonomicznymi gównami), dzisiaj dostałam "Instytut". poza tym kończę "Inną wersję życia" Kowalewskiej i zastanawiam się mocno - kiedy Kowalewska przestanie tak intensywnie wbijać mi się do głowy.
---
czemu nie mogę przestać myśleć o wycieczce do Warszawy? przecież nienawidzę Warszawy.
Zaintrygowałaś mnie tymi książki, postaram się je przeczytac :)
OdpowiedzUsuńA do Warszawy wpadaj, chociaż to miasto jest bardzo przereklamowane.
kiedyś znów wpadnę na pewno.
Usuńszkoda, że Kowalewska nie jest kawą, papierosami, ćpaniem. może wtedy mogłabym naprawdę się nią nasycić, do samego dna siebie, do końca, tak jak bym chciała.
OdpowiedzUsuńco Ci się stało w nogę?
Kowalewska jest tak bardzo spoko. jutro wypłata, pierwsze co robię to lecę do empiku po ostatnią część Zawrocia.
Usuńnoga? picie alkoholu zimą, w miejscach publicznych, gdzie konieczne jest przeskoczenie przez dwumetrowe ogrodzenie zakończone ostrymi kolcami by się wydostać, kończy się różnie - w tym przypadku rozdartymi spodniami i trochę też nogą. a że zimno to przynajmniej wesoło mi było do samego końca, dopiero w ciepłym pomieszczeniu poczułam, że coś jest nie tak.