o pierwszej w nocy, podczas ulewy, nadjeżdża maszyna myjąca ulice. przerywa mi senną kontemplację deszczu, więc wstaję, robię kawę, oglądam, czytam i słucham o genetyce, siedzę w wannie, myślę o tym skąd wytrzasnąć pieniądze na (jakże spontaniczne przecież, i kompletnie nie planowane) namioty na drugim końcu Polski i jak naprawię do tego czasu aparat. mówiąc krótko: marnuję się.
tak poza wszystkim: http://polaparis.tumblr.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz